Wycieczka do Republiki Południowej Afryki

W związku z inauguracją nowego połączenia do RPA (do Kapsztadu i Johanesburga) z Atlanty Delta wystawiła na sprzedaż drobną ilość biletów w bardzo korzystnej cenie. Biletów było tak niewiele, że Łosie nie załapały się na ten sam samolot, co my, tylko musieli lecieć dzień później. Lecieliśmy tam i z powrotem latającą fortecą - Boeingiem 747-400, największym obecnie samolotem pasażerskim na świecie. Trzeba przyznać, że samolot był dość komfortowy, aczkolwiek sama podróż - nie bardzo. Dlaczego? Otóż wyobraźcie sobie, drodzy czytelnicy, że musicie siedzieć na czterech literach zamknięci w metalowej puszce przez czternaście godzin bez przerwy. Jakkolwiek komfortowe nie byłyby siedzenia, i tak huk, hałas i klaustrofobia da Wam się we znaki :-) Podróż powrotna zapowiadała się jeszcze koszmarniej - otóż miały to być 22 (dwadzieścia dwie!!) godziny. Wynikało to stąd, że samolot lecąc do Atlanty musiał stawić czoła pasatom, które w stronę przeciwną pomagały mu lecieć. Droga powrotna miała dwa międzylądowania - jedno w Johanesburgu, drugie - na Wyspach Zielonego Przylądka.
Wycieczkę zaplanowaliśmy pomiędzy 19 a 29 lutego 2000. Przybywszy do Kapsztadu (po angielsku zwanego Cape Town) wynajęliśmy samochód (czterodrzwiowego Opla Corsę), który nadspodziewanie dobrze zniósł ponad sześć tysięcy kilometrów podróży po RPA. Pierwszego i drugiego dnia zwiedzaliśmy Kapsztad i okolice. Następnie plan nasz zakładał wizytę w Drakensbergu (pasmo górskie z fantastycznymi formacjami skalnymi). Celem naszego objazdu był natomiast Park Narodowy Kruger, położony przy granicy z Mozambikiem (praktycznie w przeciwnym rogu RPA w stosunku do Kapsztadu). Na mapce możecie zlokalizować "Krugera" patrząc się na północ od Maputo, które jest stolicą Mozambiku. Droga nasza prowadziła wybrzeżem Oceanu Indyjskiego przez Port Elizabeth, East London, Durban do Parku Krugera. Powrót (dwa tysiące dwieście kilometrów) uskuteczniliśmy w ciągu 22 godzin - co daje dość niezłą prędkość średnią - około 100 km/h (wraz z przerwami na siusianie, jedzenie i tankowanie) jadąc przez Pretorię, Johanesburg, Bloemfontein oraz pustynię Karoo. W ostatnim dniu pozostało nam już tylko zwiedzanie Góry Stołowej i centrum Kapsztadu.

Zapraszam do oglądnięcia zdjęć: Powrót.