Parę chwil wcześniej widziałem na własne oczy, jak jeden z jego pobratymców bezczelnie zaatakował hamburgera jedzonego przez jakąś dziewczynę. Dziewczyna oczywiście z zaskoczenia upuściła hamburgera. Gdy odeszła, zleciały się mewy i zaczęły wcinać to, co z hamburgera zostało. Ciekawe przystosowanie do życia w mieście, nieprawdaż?