Park Narodowy Waterton

Kanadyjska część parku Waterton-Glacier nazywa się Waterton National Park. W drodze powrotnej do Kanady mieliśmy dwie przygody na granicy. Amerykanie nawet nam nie zajrzeli do paszportów, gdy wjeżdżaliśmy do USA, gdy wyjeżdżaliśmy przez przejście w Chief Mountain tylko machnęli, żebyśmy jechali dalej. Kanadyjczycy natomiast skrupulatnie przejrzeli wszystkie paszporty, sprawdzili ważność wiz, po czym zażądali od mojego Ojca jakiegoś brązowego papiera. Na szczęście obyło się bez komplikacji (brązowy papier leżał sobie bowiem spokojnie w Lethbridge), ale za to dwa kilometry za przejściem granicznym trzeba było się zatrzymać z powodu... gumy. Kanadyjczycy sprezentowali nam ułamany kolec od zapory drogowej, najprawdopodobniej musiałem na niego najcheać, gdy parkowałem auto przy granicy.

Późnym popołudniem wypogodziło się znacznie, ale zaczął wiać naprawdę silny wiatr. Wiatr był na tyle silny, że można było się na nim oprzeć wychylając się dobre dwadzieścia stopni bez tracenia równowagi. W chwilę po zrobieniu tego zdjęcia Kasia przechodziła przede mną i o mało co nie upadła, gdy weszła za mnie - tak nagle zmienił się pęd powietrza.
Jezioro Upper Waterton smagane podmuchami wiatru.
Przez ten przesmyk trudno byłoby przehalsować dzisiaj. Chyba nawet motorek niewiele by pomógł.
Niektóre części jeziora były jeszcze nierozmarznięte.
Nie ma to, jak ładny wodospad na zakończenie wycieczki.

Powrót do strony głównej.