Viña del Mar

Viña del Mar to nadmorskie Zakopane. Może powinienem nazwać to Ustką? Hotele, nastawione na amerykańskiego turystę przybywającego tu w lecie (południowa półkula - lato trwa od grudnia do lutego!) pobierają spore opłaty za swe usługi. My przyjechaliśmy w środku wiosny, gdy sezon jeszcze się na dobre nie rozpoczął. Noc spędziliśmy w bardzo przyjemnej i niedrogiej prywatnej kwaterze o nazwie Hospedaje Toledo przy ulicy Batuco 160. Miejsce godne polecenia, ale gospodyni nie mówi po angielsku, więc odrobinka łamanego hiszpańskiego przyda się na pewno. I nie przejmujcie się, że na budynku nie ma żadnej tabliczki. Trzeba po prostu zadzwonić dzwonkiem do drzwi.

Zamki na piasku? Nie, to tylko drogi hotel...
Tego pelikana udało mi się trzasnąć "z palca", bez specjalnego ustawiania i przymierzania się. Z efektu jestem zadowolony.
A tu poddaję dogłębnemu testowaniu teleobiektyw (100-300), który pożyczyłem od Artura Dygutowicza (któremu niniejszym dziękuję za możliwość przetestowania). Rzeczywiście - bardzo szybko łapie ostrość.
Konferencja czy randka?

Powrót do strony głównej.