Rura zwana Alyeską

Koncerny paliwowe eksploatujące pola roponośne na Oceanie Arktycznym zrzuciły się na tę gigantyczną inwestycję inżynierską zwaną rurociągiem Alyeska. Trzeba przyznać, że z punktu widzenia zastosowanych rozwiązań technicznych ten rurociąg jest chyba jednym z najbardziej zaawansowanych technicznie projektów na świecie. Bo wyobraźcie sobie projekt rurociągu odpornego na: i do tego wszystkiego ten rurociąg ma być długi na dobre dwa tysiące kilometrów.
Rurociąg Alyeska prowadzi z terenów roponośnych w okolicach zatoki Prudhoe na pólnocy do portu Valdez na południu, który dostępny jest przez cały rok (nie zamarza). Jeśli komuś coś ta nazwa mówi, to tak, ten statek nazywał się Exxon Valdez.

Mniej-więcej 50% długości rurociągu prowadzone jest po powierzchni, reszta pod powierzchnią. Na tym zdjęciu możecie obserwować jedno z pięciuset miejsc przejścia.
Alyeska prowadzi przez dzikie tereny.
Jedno z kilku miejsc, gdzie rurociąg przechodzi pod drogą. Gdyby ktoś z Was się dziwił, co to takiego znajduje się na tych palach, to spieszę donieść, że są to ... lodówki (czytaj poniżej). Chylę czoła geniuszowi inżyniera, który to wymyślił.
Ameryka. "Nie wspinaj się na rurociąg, bo możesz spaść i sobie coś zrobić", głosi napis. W Polsce by napisali: "Nie wspinaj się na rurociąg, bo go zepsujesz i będziesz płacił"... Co kraj to obyczaj.

Powrót do strony głównej.


Dla zainteresowanych o zmyśle technicznym.

Co to jest i jak działa "lodówka"?

Problem do rozwiązania jest następujący. Poruszająca się ropa w rurze wytwarza określone, niezerowe i nie do zaniedbania ilości ciepła na skutek tarcia. Ciepło to odbierane jest przez rurę (wykonaną z metalu, więc dobrego przewodnika ciepła), następnie przenoszone jest na podpory (również wykonane z metalu). Podpory muszą być jakoś zamocowane w gruncie. Grunt, nad którym rurociąg jest prowadzony to najczęściej wieczna zmarzlina. Część energii z tarcia ropy o rurociąg wypromieniowywana jest do atmosfery, niemniej jednak część trafi do wiecznej zmarzliny, w której osadzone są filary. Na skutek dostarczenia energii wieczna zmarzlina zacznie... rozmarzać :) destabilizując konstrukcję rurociągu. Stąd też pomysł z lodówkami. Tam, gdzie filary osadzone są w wiecznej zmarzlinie ich czubek wieńczy radiator zawierający w środku płyn o temperaturze wrzenia zbliżonej do temperatury otoczenia. Na skutek dostarczania energii z tarcia płyn wrze, pary unoszą się do góry i skraplają się w radiatorze, oddając mu energię, po czym laminarnie spływają po ściankach z powrotem do zbiornika. Efekt? Energia z tarcia zamiast do gruntu odprowadzana jest do atmosfery przez radiator. Ponieważ w środku panuje równowaga termodynamiczna pomiędzy cieczą a gazem nie trzeba dostarczać temu układowi energii elektrycznej do "chłodzenia" z zewnątrz. Ciekawe, prawda?