Droga donikąd?

Przez Alaskę biegnie kilka dróg stanowych (niemniej jednak trudno byłoby je nazwać autostradami). Najczęściej są to drogi jednopasmowe z szerokim poboczem. Pomimo swojego niewielkiego, jak na Amerykę rozmiaru, drogi te w zupełności wystarczają lokalnej populacji. Podobno są nieco zatłoczone w sezonie turystycznym (który zupełnie przypadkiem pokrywa się z miesiącami letnimi), zwłaszcza, gdy jakiś bojaźliwy Amerykanin wsiądzie do wypożyczonego RV (RV - Recreational Vehicle to coś na kształt samochodu dostawczego typu Żuk z kabiną przerobioną na modłę przyczepy kempingowej) i jedzie nim na podbój Alaski, ale nie szybciej, niż 40 na godzinę (mam na myśli km/h, a nie mile na godzinę!).

Wzdłuż drogi numer 1 można było podziwiać podobne krajobrazy.
W tym miejscu naprawdę zastanawialiśmy się, czy rzeczywiście ta droga dokądś prowadzi. Z naszego punktu widzenia prowdziła ona donikąd. Jadąc tą drogą od ponad trzech godzin nie minęliśmy żadnego auta ani żadnej osady ludzkiej. Przy rzeczywistości trzymała nas wciąż działająca komórka :)
Ulubiona zabawa mieszkańców Alaski w zimie. Każdy mieszkaniec Alaski obowiązkowo posiada skuter śnieżny (takie nartosanki z silnikiem). Najlepsze miejsce do zabawy takim skuterem to powierzchnia zamarzniętego jeziora.
No i jak my się przedostaniemy przez te góry? Na szczęście droga na całej długości właśnie tak wyglądała - sucho i bez śniegu.
A to dość ciekawy pomysł - hotel w kształcie igloo. Tylko jak zbudować strop z lodu?

Powrót do strony głównej.