Majorki w Charleston

Po odwiedzinach na lotniskowcu USS Yorktown pojechaliśmy zwiedzać miasto Charleston. Miasteczko okazało się niczego sobie, z wyglądu najbardziej europejskie, które do tej pory po tej stronie Atlantyku widzieliśmy. Pogoda nam się udała i zdjęcia też :-)
 
 
Oto tramwaj, którym na codzień poruszają się ... turyści w Charleston. Oczywiście, jak wszystko w USA, tramwaj porusza się dzięki napędowi spalinowemu. Tramwaj na prąd? A coż to za głupie pomysły?!
King Street, najstarsza i reprezentatywna uliczka w Charleston. W głębi (za Adą) znajduje się restauracja indyjska, w której można najeść się do woli różnych indyjskich potraw za jedyne $6.99.
Jeden z najstarszych budynków w Charleston, liczący sobie ponad 200 (słownie: dwieście!!!!) lat.
Pomnik fundatora Charleston. Przynajmniej coś, co wygląda po europejsku.
Bulwar nadmorski w Charleston wysadzony jest palmami. Nie są one nawet sztuczne ani z proszku!

Po miłej przechadzce po centrum Charleston stwierdziliśmy, że poszukamy portu cywilnego, w którym podobno miały być jakieś żaglowce. Po krótkich, aczkolwiek owocnych poszukiwaniach udaliśmy się na oglądanie wyżej wymienionego.