Majorki w kasynie

Po wyciecze ulicami Las Vegas stwierdziliśmy, że trzeba obejrzeć kasyno od środka. Wybór nasz padł na największe kasyno na świecie, MGM Grand, tym bardziej, że można było w nim, w środku robić zdjęcia.
 
Widok z góry na automaty wrzutowe. To nie TPSA. To dosłowne tłumaczenie angielskiego "Slot Machine". Po polsku taki automat do gry bodajże nazywa się "jednoręki bandyta".
Ada próbuje szczęscia. Zainwestowała 25 centów i... przegrała :-)
Zagrać w ruletkę? E, przy tym stole nikogo nie ma, a jak ktoś jest, to ja się wstydzę :-)
Ada kazała mi zrobić zdjęcie temu panu. Podobno elegancki.
 
Bez większych przygód (tym razem) i bez większych strat w ilości posiadanych pieniędzy odlecieliśmy do Atlanty. Nie muszę wspopminać, iż następnego dnia nie byliśmy zbyt socjalni zaliczywszy jedynie dwie godziny drzemki w samolocie przeplatanej oglądaniem burzy z wysokości 10 kilometrów. Zdjęc burzy z góry niestety nie ma. Burza nie przeszkodziła naszemu samolotowi w lądowaniu w Atlancie, myślę, że Wam również nie przeszkodzi, gdzy naciśniecie tutaj.