Majorki w Apallachach

Po przygodach w Helen znaleźliśmy szlak o nazwie Andrew's Cove. No to idziemy!
 
Napijesz się? No pewnie! Temperatura (w lesie, w cieniu!) dochodziła do trzydziestu pięciu stopni Celsjusza, a wilgotność dochodziła do 90%. Warunki dość trudne, jak na łażenie po górach, no i w naszej strefie klimatycznej dość niespotykane. Ale na pocieszenie dodam, że w tym lesie i tak było chłodno!
Na zdjęciu nie widać, ale pode mną rozpościera się ogromna przepaść, tak gdzieś na dwa metry. Ja oczywiście usiłuję w nią nie spaść. Tym razem udało mi się.
W tym momencie zrezygnowaliśmy. Upał plus wilgotność zwyciężyły.
Nie wspominając o owadach. Właśnie mnie coś ugryzło w palec, czego Maciek nie omieszkał wykorzystać i pstryknął mi fotkę.
Ada, zdobywczyni dżungli.

Koniec wycieczek na dziś. Wracamy!