Ateny

Cóż można zobaczyć w Atenach, będąc tam zaledwie trzy dni? Okazuje się, że wiele rzeczy. Między innymi, można spotkać ludzi na ulicy, posłuchać innego języka, zostać zmoczonym przez grecki deszcz. Możliwości są nieograniczone.
Wstąpiliśmy z Adą na drugie śniadanie (starannie unikam użycia tu sformułowania "lunch"), które składało się z owoców doprawionych dobrym, greckim winem. W knajpie, na wolnym powietrzu, u stóp Akropolu grecka kapela ludowa wycinała... Greka Zorbę. Ani chybi pod publiczkę. Ciekaw jestem, kiedy doczekają się takiego zakazu, jak w tawernie w Mikołajkach - "Uprzejmie prosimy nie śpiewać następujących szant: Hiszpańskie Dziewczyny i Mazury, ponieważ nie możemy już ich słuchać" ...
A to dopiero wytrzymała roślinka. Zauważcie, że ulica jest wybrukowana do samej krawędzi domu, ciekawe, jak to żyje...
Tak oto nowoczesna zabudowa góruje nad zabytkami. Ten malutki kościółek wciśnięty jest pod nowoczesny biurowiec.
Bez ustanku korbką kręcę
Bez wahania mogę przysiąc
To, co dzwięczy w mej piosence
Będzie dźwięczeć za lat tysiąc
A to podrywacz. Nawet się nie obejrzałem, a tu jakiś przystojny Grek żonę mi podrywa!
Akropol i jego otoczenie jest bardzo ładnie oświetlone nocą.
Asteroskopeio? Cóż to może być? Na szczęście angielski napis "Observatory" przyszedł z pomocą, bo nigdy byśmy się nie domyślili, że astero to mogą być gwiazdy a skopos ma coś wspólnego z patrzeniem ;-)

Powrót do strony głównej.