Fjordy Kenai

Wczesnym rankiem (około godziny szóstej na ranem, co przekłada się na dziesiątą rano w Atlancie i czwartą po południu w Polsce) wyruszyliśmy na południe od Anchorage celem zwiedzenia Parku Narodowego Kenai Fjords.

Dotarliśmy do okolic miejscowości Seward, południowego końca kolei transalaskańskiej. Po drodze do Seward zatrzymaliśmy się na chwilowy odpoczynek na przydrożnym parkingu w takiej oto scenerii.
Co prawda do żadnego fjordu nie dotarliśmy, ale na swoje usprawiedliwienie mamy to, że drogę zagrodził nam lodowiec.
Lodowiec atakuje!
Tak naprawdę, to cofa się, i to dość szybko. Efekt cieplarniany?
Zwróćcie uwagę na kolor lodu. A kształt przypomina łapę smoka.
Czymże jest człowiek wobec ogromu przyrody? Kobieto, puchu marny... (mężczyzna też wyglądałby na tym zdjęciu jak puszek).
Gdzieś, pomiędzy tymi ośnieżonymi szczytami znajdują się słynne fjordy Kenai, ale niestety, tym razem nie dane nam będzie ich zobaczyć.

Powrót do strony głównej.